Współczesne dzieci od najmłodszych lat otoczone są technologią. To fakt jak to, że jest grawitacja. Dzięki niej mogę chodzić po Ziemi, ale mogłabym też zrobić sobie krzywdę spadając z dużej wysokości. Wirtualny świat niesie ze sobą wiele korzyści, jak i zagrożeń, a moim zadaniem jest pomóc dzieciom odnaleźć się w nim, by nie musiały robić tego na własną rękę.
Wiele osób wokół mnie co chwilę zagląda do smatfona. Dzieci czy na placu zabaw, czy w domu zamiast bawić się i aktywnie spędzać czas, siedzą z telefonami czy tabletami i pokazują sobie filmiki na YouTube, posty na Facebook'u lub grają w głupkowate gry. Dorośli, jeśli z nimi są robią przeważnie to samo. Często moi znajomi, nie potrafią rozstać się z telefonem na czas naszego spotkania i co chwilę do niego zaglądają.
Znam również rodziców, którzy w obawie przed negatywnym wpływem nowych technologii na dzieci całkowicie ich od nich odcinają i odsuwają temat jak najdalej w czasie. Sami również często obawiają się korzystać ze zdobyczy techniki i unikają ich na ile to możliwe. Ani jeden, ani drugi model nie jest mi bliski.
Po co to wszystko?
Dzieci mają stać się samodzielne. Uniezależnić się ode mnie emocjonalnie, intelektualnie i fizycznie. Ja i mój mąż możemy pomóc im wyposażając ich w umiejętności, które pozwolą im wziąć życie w swoje ręce i zrobić z nim coś dobrego. Dlatego często zadaję sobie pytanie, jak to co robię tu i teraz wpłynie na ich przyszłość? Jaki daję im przykład? Przy okazji oswajania dzieci z wirtualną rzeczywistością chcę nauczyć ich kilku rzeczy. Oto one:
Najważniejsze są autentyczne relacje z innymi ludźmi.
Świat w dużym stopniu przeniósł się do Internetu. Poznaję tam ludzi i ku mojemu zdziwieniu dowiaduję się, że od ponad dwóch lat mieszkamy w tej samej małej miejscowości 500 metrów od siebie.
Jednym z moich hobby są gry wideo. Połączenie konsoli do gier i Internetu pozwoliło mi zbudować grono znajomych z którymi mogę spotykać się wieczorami, wspólnie grać i rozmawiać (za pomocą słuchawek i mikrofonu a nie tylko wiadomości tekstowych) bez konieczności wychodzenia z domu. Dla introwertyka jak ja to niezwykle wygodne.
To ważna część mojego życia. Na pierwszym miejscu są jednak moi bliscy i przyjaciele, z którymi jestem na co dzień. Ci, przed którymi nie schowam się za ekranem z moimi prawdziwymi przeżyciami, z moimi porażkami i sukcesami, radością i smutkiem, wyzwaniami i marzeniami. Kontakt na odległość może być równie autentyczny jeśli tego chcemy, stwarza jednak pokusę pokazania się od tej lepszej strony.
I to chcę przekazać moim dzieciom. Niech potrafią żyć tu i teraz – z rodzeństwem które się czasem naprzykrza, a czasem jest niezastąpionym kompanem do zabawy. Z rodzicami, którzy jednego dnia tryskają pozytywna energią, a innym razem są przemęczeni lub przybici jakimś problemem. Z kolegami i koleżankami, którzy tak jak oni mają swoje dobre i złe dni. Niech nauczą się, że trudności w relacjach z innymi ludźmi będą się pojawiać i jeśli się tego chce można je przezwyciężyć.
Dzieci nie powinny uczyć się budowania relacji w wirtualnym świecie. To umiejętność którą należy przećwiczyć najpierw w prawdziwej rzeczywistości. Dopiero wyposażone w te umiejętności mogą bezpiecznie szukać przyjaciół w Internecie.
Poczucie własnej wartości nie zależy od opinii innych.
W Internecie łatwo trafić na osoby, którym lekko przychodzi krytykowanie i negatywne ocenianie innych. Zwłaszcza dzieci bardzo łatwo wpędzić w kompleksy, poczucie winy czy niską samoocenę. Często też to, co ludzie publikują w Internecie dalekie jest od ich prawdziwego życia. Chcę, żeby dzieci nie uzależniały poczucia swojej wartości od tego czy ich ktoś polubi lub doda do grona znajomych w mediach społecznościowych. Niech nie porównują swojego życia do wylukrowanych i nieautentycznych profili internetowych. Niech cieszą się swoimi osiągnięciami i dążą do swoich celów nie dlatego, że się to komuś podoba tylko dlatego, że same uważają to za ważne i słuszne.
Dobre maniery obowiązują w każdej sytuacji.
Jak w wszędzie, również w Internecie chcę, by dzieci potrafiły się kulturalnie zachować. Niech za zasłoną ekranu nie czują, że mogą sobie odpuścić i mniej od siebie wymagać. Zależy mi na tym, aby tak jak na co dzień szanowały siebie i innych oraz wyrażały swoje emocje w sposób, który nie krzywdzi i nie obraża innych.
Własne zdanie i umiejętność krytycznego myślenia to podstawa.
Dzieci posiadają wspaniałą cechę – niezwykłą ciekawość świata. Podążając za dzieckiem i jego pytaniami pomagam mu odkrywać świat i zasady nim rządzące. Wystarczy słuchać dziecka i włożyć trochę wysiłku w odpowiedź. Niestety wraz z tą dziecięcą ciekawością w parze idzie również naiwność i łatwowierność. Rodzice są dla dziecka całym światem, potem dochodzą jeszcze rówieśnicy i inne autorytety. Nie rzadko też rodzice i szkoła zabijają w dziecku ciekawość przez narzucanie sposobu myślenia i zakresu wiedzy jaką dziecko ma zdobyć na danym etapie. Uczy się go bezmyślnego posłuszeństwa.
Dlatego chcę nauczyć dzieci krytycznego myślenia – odróżniania opinii od faktów, podważania proponowanych im rozwiązań, poszukiwania własnych odpowiedzi i wyrabiania swojego zdania na różne tematy. Są to umiejętności przydatne w każdej sytuacji, ale szczególnie w wirtualnej rzeczywistości. Informacje które można znaleźć w Internecie są szybko i łatwo dostępne, jednak bardzo często są nieobiektywne, niekompletne, niskiej jakości lub wręcz nieprawdziwe.
Dbanie o siebie przez zdrowy tryb życia jest ważne.
Dość powszechnym problemem staje się otyłość i inne problemy zdrowotne wśród dzieci związane z nieprawidłowym trybem życia. Zabawa i nauka z komputerem, konsolą czy innym gadżetem elektronicznym sama w sobie nie jest zła. Problem pojawia się, gdy jest to jedyna rozrywka pochłaniająca cały wolny czas.
Sama bardzo lubię grać gry wideo i nie mam zamiaru pozbawiać moich dzieci tej przyjemności. Chcę im jednak przekazać, że we wszystkim potrzebny jest umiar. Odpoczynek i dobra zabawa są bardzo ważnymi elementami życia, jednak równie ważne jest zdrowe jedzenie, duża ilość ruchu, spokojny sen i wypełnienie swoich codziennych obowiązków (w przypadku dzieci jest to nauka i pomoc w domu).
Nowe technologie to użyteczne narzędzie do nauki, pracy i zabawy.
Spotykam się czasem z argumentami, że elektroniczne sprzęty i Internet to ogromne źródło zagrożeń dla dzieci. Zwłaszcza wśród pokolenia naszych rodziców. Moje dzieci spotykają się przeważnie z zupełnym brakiem zrozumienia, a czasem wręcz ogromną niechęcią ze strony dziadków, gdy grają na komputerze czy konsoli. Nie raz nasłuchali się jakie to głupoty, że marnują czas, albo że to w ogóle nie wypada… No cóż, mogę tylko powiedzieć, że były czasy, w których niektórzy uważali grę w szachy za zagrożenie dla młodego pokolenia, bo dzieci zamiast aktywnie spędzać czas siedziały nad szachownicą.
Chcę pokazać dzieciom, że Internet i nowe technologie to narzędzia, które możemy wykorzystać dla naszego dobra pod warunkiem, że zachowamy zdrowy rozsądek w korzystaniu z nich. Sama bardzo lubię upraszczać sprawy i pokazuję dzieciom jak pomóc sobie wykorzystując komputery i inne gadżety.
Dzięki nowym technologiom mogę:
- Pracować bez konieczności wychodzenia z domu i być cały dzień z moimi dziećmi.
- Robić większość zakupów na odległość z dostawą do domu – mega oszczędność czasu!
- Uczyć się i rozwijać praktycznie we wszystkich dziedzinach, które przyjdą mi do głowy.
- Poznawać wiele ciekawych i inspirujących osób i dzielić się swoimi doświadczeniami.
- Zabrać ze sobą całą bibliotekę w jednym małym czytniku do ebooków.
- Umilić sobie czas podróży, czy pracy w domu słuchając audiobooków.
- Mieć dostęp do muzyki, książek, filmów, gier jakich tylko chcę i kiedy mam na to ochotę za pośrednictwem różnych serwisów internetowych.
- Łatwo zarządzać planami, zadaniami i kalendarzem oraz dzielić je z moim mężem.
- Odpoczywać przy grach wideo w towarzystwie osób rozrzuconych po całym świecie.
Moje dzieci uczą się przez Internet Hiszpańskiego, choć ja nie mam o nim zielonego pojęcia. Świetnie bawią się przy różnych grach, które im podsuwam. Wyszukują w Internecie zabawki i porównują oferty różnych sprzedawców, żeby znaleźć najkorzystniejszą ofertę. Wykorzystują aplikację do zadań, żeby nie zapomnieć oddać na czas książek do biblioteki i szybko sprawdzić, z której biblioteki jakie książki wypożyczyli. To tylko kilka przykładów.
Zasady i ograniczenia są po to, żeby dbać o siebie i swoje bezpieczeństwo.
Póki dzieci są małe i większość czasu spędzają ze mną, mogę kontrolować w jaki sposób korzystają z nowych technologii i jakie treści do nich trafiają. Nie będę jednak i nie chcę robić tego przez całe ich życie. Zasady i ograniczenia jakie w tej chwili stosuję wywołują często w dzieciach bunt. Staram się więc tłumaczyć im, czemu ma to służyć. Chcę by zrozumiały, że to dla ich zdrowia i bezpieczeństwa.
W domu mają przykład pozytywnego wykorzystania nowych technologii, chcę ich jednak wyczulić, że są osoby, które celowo mogą ich skrzywdzić w wirtualnej rzeczywistości. Co więcej, że przez swoją lekkomyślność np. w publikowaniu pewnych treści w Internecie na swój temat sami sobie mogą zaszkodzić. Serwisy internetowe nieustannie zbierają o nas informacje i nic tak naprawdę nie ginie. Można porównać publikowanie w Internecie do tatuażu. Czy dwunastolatek byłby dumny, gdyby w wieku trzech lat wytatuował sobie różową kaczuszkę na czole, bo wtedy wydawała mu się naprawdę fajna? Pytanie więc czy zdjęcia które chciałby umieścić teraz w Internecie nadal będą jego chlubą za 10 lat?
Temat rzeka.
Trudno wyczerpać temat elektroniki w życiu dzieci w jednym artykule. To temat rzeka i będę go poruszać jeszcze w niejednym tekście. W tym pokazałam dość ogólnie czego chcę nauczyć dzieci przy okazji oswajania ich z wirtualnym światem. W kolejnym napiszę, jak na co dzień to wdrażam i jakimi zasadami się kieruję.