Blog Ani Kozery
Miłość, którą dzieci rozumieją – wartościowy czas razem.

Dzieci  /  10-04-2019  /  Ania Kozera

Miłość, którą dzieci rozumieją – wartościowy czas razem.

Jednym ze sposobów okazywania dzieciom miłości jest po prostu bycie razem z nimi. Moja uwaga i czas to najlepsze paliwo dla dziecka, którym napełniam jego emocjonalne konto. Są dzieci, dla których jest to szczególnie ważne – jak mój Dominik. Wielokrotnie przekonałam się, że dużo ważniejszy dla niego jest sam fakt spędzania czasu razem z rodzicami i emocje jakie temu towarzyszą, niż to co akurat robimy.

Z maluchami sprawa jest dość prosta. Bycie razem jest naturalne i nie wymaga większego wysiłku. Dziecko towarzyszy mi przez większość dnia i robi ze mną to, co akurat ja robię. Dodatkowo cały czas poświęcony na pielęgnację, karmienie i usypianie dziecka jest autentycznym sposobem okazywania mu mojej miłości.

Starsze dzieci są nieco bardziej wymagające. Potrzebują więcej czasu dla siebie, mają swoje grono znajomych, zajęcia poza domem, zainteresowania. Pranie czy sprzątanie z mamą nie jest dla nich tak atrakcyjne jak dla pięcioletniego Piotrusia. Nie włożę też ich do chusty, żeby pospały sobie na mnie jak czytam książkę, czy piszę artykuł.

Homeschooling daje nam okazję do codziennego wspólnego uczenia się, ale to nie wystarczy. Dominik i Monika mają ogromną potrzebę wspólnego odpoczynku tylko z rodzicami. Okazuje się, że zabawa z rówieśnikami i zabawa z rodzicem to zupełnie inna bajka i jedno drugiego nie zastąpi. Dla Dominika będzie to np. wspólne granie na konsoli lub w planszówkę. Dla Moniki – szycie na maszynie i inne ręczne robótki czy majsterkowanie.

100% uwagi.

Łatwo wpaść w pułapkę tzw. podzielności uwagi. Przecież mogę rozmawiać przez telefon i bawić się piłką z Piotrusiem lub przeglądać maile, gdy czekam na moją kolej w grze z Dominikiem. To jednak dość słabe rozwiązanie, bo dziecko nie czuje mojej obecności. Gdy decyduję się na czas dla dziecka, staram się być z nim na 100%. Swoją postawą chcę przekazać mu, że lubię być razem z nim i robić wspólnie różne rzeczy, że mi na tym zależy. Odkładam telefon, wyłączam telewizor, przestaje myśleć o tym, co mnie jeszcze czeka. Patrzę, słucham, jestem – ciałem i duchem.

Rozmowa.

Wspólna rozmowa to doskonała okazja do bycia razem. I nie chodzi mi o rutynowe pytania co słychać, udzielanie instrukcji czy wydawanie poleceń. Mam na myśli rozmowę o tym, co dziecko myśli, czuje i czego potrzebuje. W przyjaznej atmosferze i z moją pełną uwagą. 

W przeciwieństwie do języka miłości wyrażanego słowami, gdzie ważne jest co i w jaki sposób mówię do dziecka, w tym przypadku chodzi o to, co słyszę od dziecka. Czy dziecko czuje się wysłuchane i zrozumiane. Czasem samo nie wie, jaki ma problem i potrzeba determinacji i delikatnych pytań, by pomóc dziecku zrozumieć co je gryzie.

Innym rodzajem rozmowy jest dzielenie się z dzieckiem swoimi doświadczeniami, wyzwaniami, planami czy wspomnieniami z dzieciństwa. To pomaga mi budować zaufanie, a dzieci uczy prowadzenia pozytywnego dialogu.

Wspólne czytanie.

Bardzo lubię czytać z dziećmi na głos lub słuchać audiobooków. Nie będę wymieniać wszystkich korzyści z czytania dzieciom, bo to na oddzielny artykuł, ale w temacie okazywania dziecku miłości czytanie pozwala na:

  • Zaspokojenie potrzeby pełnej uwagi (trudno czytać książkę i przeglądać Facebooka).
  • Zaspokojenie potrzeby bliskości (siedzimy blisko siebie)
  • Stworzenie atmosfery do swobodnej rozmowy (przygody bohaterów, sytuacje w jakich się znajdują, problemy jakie mają do rozwiązania, emocje jakie przezywają dają dzieciom materiał do przemyślenia, a mi pretekst do rozmowy na dany temat).

Wygłupy i zwykła paplanina.

Trudne rozmowy, rozwiązywanie problemów, myślenie o przyszłości to nie wszystko. Nie można być cały czas śmiertelnie poważnym. Widzę, że dzieci potrzebują bardzo często po prostu powygłupiać się i to z rodzicami. Wspólne przepychanki, łaskotanie, głupie miny, opowiadanie dowcipów, słuchanie po raz setny perypetii bohatera z książki, czy wspólne zastanawianie się nad najlepszym wyposażeniem dla postaci w grze. To wszystko sprawia, że buduję z dziećmi nić porozumienia. Wchodzę w ich świat i pozornie błahe tematy. Staję się dla nich bardziej przystępna, a to pozwala później na otwarcie się dziecka w poważniejszych sprawach.

Moja mama nigdy nie ma czasu na zabawę i w swoim przekonaniu zajmuje się tylko sprawami najwyższej wagi. W kontaktach z dziećmi chce przekazać im całą swoją „życiową mądrość” ale nie potrafi wejść do dziecięcego świata i podejść do rożnych spraw, a przede wszystkim siebie z humorem. Efekt jest taki, że dzieci unikają kontaktów z babcią. Wieloma sprawami nie mają ochoty się z nią dzielić, bo babcia i tak nie zrozumie tylko będzie wygłaszać mowy.

Jak znaleźć czas.

Jestem typem osoby, która bez planu ginie w bieżących sprawach. Dlatego czas z dziećmi planuję na równi z innymi zajęciami. Ma to dwie korzyści. Po pierwsze ogromnie zwiększam szanse na to, że faktycznie zrobię z dzieckiem to co zaplanowałam. Po drugie dzieci czują się dowartościowane - w końcu mama zapisuje na liście zadań czy w kalendarzu same ważne sprawy. Staram się w każdym tygodniu zaplanować 1-2 godzin na wspólne granie z Dominikiem i tyle samo na szycie i prace plastyczne z Moniką.

Oprócz tego włączam dzieci w codzienne zajęcia w domu i szukam okazji do rozmowy i wygłupów. Nie zawsze mam czas, by w 100% zająć się jedynie rozmowa z dzieckiem. Jednak pewne rutynowe czynności, które nie zaprzątają myśli takie jak sprzątanie, gotowanie, jazda samochodem nadają się jako tło do rozmowy.

Wolny czas.

W większej rodzinie może być wyzwaniem znalezienie czasu na odpoczynek z każdym z osobna i jeszcze chwili dla siebie. Dlatego spędzamy go wspólnie, a nie każdy sobie. Oznacza to, że rezygnujemy czasem z tego na co mamy ochotę na rzecz tego co również jest dla nas miłe, ale możemy robić to razem. Znalezienie takich wspólnych zainteresowań może chwile zająć, ale uważam, że warto. W naszym przypadku to spacery i zwiedzanie, zajęcia sportowe, gry planszowe i wideo, prace plastyczne, czytanie książek, ciekawe programy i filmy, gotowanie i jedzenie. Włączam dzieci w planowanie wspólnego czasu i biorę pod uwagę ich propozycje.

Tak mocno udało mi się zaszczepić tę ideę u dzieci, że choć Monika sama rzadko proponuje grę planszową, to chętnie przyłącza się, gdy Dominik coś zaaranżuje. A Dominik z własnej inicjatywy włączył się do internetowego kursu rysunku, który wynalazłam dla Moniki i teraz wszyscy razem uczymy się rysować.

Wakacje.

Kochamy lato. Wyjeżdżamy całą rodziną na 2-3 tygodnie i odpoczywamy ciesząc się swoim towarzystwem. Codzienne sprawy zostają w domu. Resztę lata jesteśmy w domu. Chociaż mogłabym, nie wyjeżdżam sama z dziećmi. Nie miałabym przyjemności, gdybym zostawiła Kubę samego w domu. A dzieci też wolą mieć tatę chociaż wieczorami i rano niż nie widzieć go wcale.

Gdy miał urodzić się Piotruś (w lipcu), czy Hania (w sierpniu) wakacje spędzaliśmy w domu. Okazało się, że też może być miło. Trochę trudniej oderwać się od codziennej krzątaniny, ale jest to możliwe – dla mnie to kwestia podjęcia decyzji. Zamiast do domowych obowiązków idę z Kubą i dziećmi do ogrodu pić mrożoną kawę, wygrzewać się na słońcu, bawić się piłka i polewać wodą z węża.

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się wiecej Pliki cookies to niewielkie pliki tekstowe przechowywane przez przeglądarkę internetową na urządzeniu użytkownika) m.in. do analizy statystycznej ruchu, dopasowania wyglądu i treści strony do indywidualnych potrzeb użytkownika. Pozostawiając w ustawieniach przeglądarki włączoną obsługę plików cookies wyrażasz zgodę na ich użycie. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystanie plików cookies zmień ustawienia swojej przeglądarki. Akceptuję