Blog Ani Kozery
Dlaczego czytam książki wspólnie z dziećmi?

Dzieci  /  22-10-2019  /  Ania Kozera

Dlaczego czytam książki wspólnie z dziećmi?

Jednym z moich ulubionych sposobów na spędzanie z dziećmi czasu jest wspólne czytanie. To dobry przykład okazywania dzieciom miłości przez wartościowy czas razem, o czym pisałam w jednym z poprzednich artykułów (link). Gdy nie mam już siły na kreatywną zabawę, granie w gry czy bieganie na dworze, książka jest moją ostatnią deską ratunku. Jest zawsze pod ręką. Można czytać ją i w domu, i w parku, i w pociągu. Sprawia, że dzieci przestają biegać jak szalone. A jedynym dopingiem, którego czasem potrzebuję jest kawa. Co by przy tym czytaniu nie zasnąć. Do rzeczy więc.

Czytanie pomaga budować relację między rodzicem i dzieckiem

Wspólne czytanie pomaga mi budować i wzmacniać dobre relacje z dziećmi. Dziecko bardzo pozytywnie odbiera czas spędzony na czytaniu, ponieważ rodzic jest wtedy w 100% dla niego. Ja przynajmniej nie potrafię jednocześnie czytać dziecku i przeglądać coś na telefonie, czy zajmować się sprzątaniem. Dodatkowo w czasie czytania przytulamy się lub siedzimy blisko siebie. Zaspokajam wiec u dziecka potrzebę pełnej uwagi i bliskości na raz. I ja też mogę spokojnie nacieszyć się moimi maluchami. Ze starszakami raczej wymieniamy się książkami i wzajemnie polecamy sobie, co przeczytać. Zabawne jest też to, że częściej to oni czytają mi teraz na głos niż ja im. Na przykład, gdy jedziemy samochodem.

Taka atmosfera sprzyja rozmowie i otwarciu się dziecka. Książka staje się pretekstem do rozmowy na różne tematy. Czasami to powód do żartów i wygłupów, a czasami do tematów trudnych i poważnych.

Dominik upodobał sobie ostatnio serię komiksów o Jeremim. To nastolatek mniej więcej w jego wieku, który przezywa różne życiowe perypetie w domu z rodzicami i w szkole z rówieśnikami. Wszystko przedstawione niezwykle zabawnie i do bólu prawdziwe. Gdy mam z Dominikiem jakieś trudne przejścia i nie możemy się dogadać często z pomocą przychodzi nam Jeremi. Śmiejemy się z tego, że wpadamy w takie same pułapki jak on i jego rodzice. Niedawno weszłam do pokoju Dominika w czasie, gdy powinien robić zadania z chemii. Owszem siedział nad nimi, ale na uszach miał słuchawki i słuchał po angielsku Harrego Pottera. Zaczęłam mu robić wyrzuty, że w czasie na naukę zajmuje się innymi rzeczami. Normalnie wyniknęłaby z tego pewnie nie lada sprzeczka i skończyłaby się konfiskatą telefonu, z którego słuchał książki. Tym razem jednak Dominik zamiast wdać się w kłótnię poprosił, żebym chwilę zaczekała i wrócił do mnie z komiksem o Jeremim. Cała sytuacja skończyła się śmiechem i tym razem zostawiłam go z tymi słuchawkami na uszach.

Czytanie rozwija wyobraźnię.

Żaden film ani gra wideo nie zastąpi książki w kwestii rozwijania dziecięcej wyobraźni. Na ekranie dzieci widzą świat już przez kogoś wykreowany, przy czytaniu od początku budują ten świat w swojej głowie. Mamy taką zasadę, że zanim dzieci obejrzą film, który jest ekranizacją książki, to najpierw ją czytają, a z młodszymi czytamy ją razem. Tak było np. w przypadku Opowieści z Narni, Hobbita, Władcy Pierścieni, Akademii Pana Kleksa itp.

Dzieci najpierw uruchamiają swoją wyobraźnię, a dopiero potem porównują swój świat do wyobrażenia twórcy filmu. Czasami są zaskoczone i oczarowane, a czasami stwierdzają, że ich wersja bardziej się im podoba. Młodsze dzieci zachęcam do rysowania lub innych plastycznych prac, w których mają szansę pokazać jaka jest ich wersja świata z książki.

Czytanie staje się też często pretekstem do zabaw. Dzieci bawią się w wyobrażonym świecie, kontynuując i wymyślając nowe przygody książkowych bohaterów. Czasem łączą światy z różnych książek w jednej zabawie. Nie zapomnę jak kiedyś Dominik z Moniką wykorzystali klocki Lego do odbycia epickiej bitwy o Helmowy Jar. Udział w niej brali nie tylko bohaterowie ze świata Tolkiena, ale również wszystkie inne serie Lego jakie akurat mieli na stanie – Chima, Ninjago, Nexoknigt i jeszcze jakieś roboty.

Czytanie uczy empatii i bycia otwartym na innych, ale też pozwala lepiej zrozumieć samego siebie.

Przygody książkowych bohaterów pokazują dziecku jak inni patrzą na świat i przeżywają go. Dziecko na początku nastawione jest bardzo mocno na siebie, swoje przeżycia, emocje, potrzeby. Wspólne czytanie pozwala zrozumieć, że nie wszyscy zachowują się i odczuwają w ten sam sposób. Czytanie otwiera oczy na drugą osobę. Uczy wrażliwości na potrzeby innych i akceptowania odmienności czy ułomności.

Doświadczenia bohaterów książek nie tylko pokazują dziecku różnice. Nie rzadko pozwalają odkryć, że bohater przeżywa podobne sytuacje co ono. Dzięki temu lepiej rozumie siebie i swoje uczucia. Czasami wręcz dopiero dowiaduje się jak nazwać to, co czuje i co się z nim dzieje. Łatwiej przepracować z dzieckiem jego życiowe wyzwania, gdy wspólnie czyta się o podobnych sytuacjach. Np. pojawienie się rodzeństwa, choroba, wypadki, itp.

Dominik zachorował na cukrzycę, gdy miał niespełna 5 lat. W szpitalu od naszej doktor dostaliśmy komiks opowiadający perypetie chłopca chorego na cukrzycę. Ta książka bardzo pomogła i mi i Dominikowi odnaleźć się w nowej sytuacji. Pogodzić się z tym, co nas spotkało i zmobilizować do walki o normalne życie pomimo towarzyszącej choroby. Dominik od początku był zaangażowany w ten proces i między innymi chciał sam obsługiwać pompę insulinową. Powiedziałam mu wtedy, że potrzebuje nauczyć się czytać. Od jakiegoś czasu poznawał już litery, ale sytuacja, w której się znalazł zmobilizowała go na tyle, że w ciągu 2 miesięcy czytał bardzo sprawnie i mógł pod moim nadzorem samodzielnie podawać insulinę przez pompę.

Czytanie wzbogaca słownictwo i buduje wiedzę o świecie.

O tym nie potrzebuje chyba nikogo przekonywać. Odpowiednio dobrana książka to kopalnia wiedzy i nowych słów. Gdy Dominik miał 4-5 lat i zaczęliśmy czytać poważniejsze tytuły. Co rusz pytał się mnie co oznaczają poszczególne słowa. Bez książek na pewno nie poznałby tych wszystkich słów tak szybko. Z trzyletnią Hanią byłam niedawno na kontroli u logopedy i okazało się, że ma bardzo bogaty zasób słów i do tego ponad przeciętnie dobrze jak na swój wiek potrafi odmieniać słowa przez przypadki. Myślę, że wspólne czytanie bardzo nam w tym pomogło.

Ogromną popularnością u moich dzieci cieszy się seria pt. „Kubuś Puchatek. Moja mała encyklopedia.” Obecnie nie jest już chyba łatwo dostępna, ale gdy Dominik i Monika byli mali można było kupić ją w systemie subskrypcji. Co kilka tygodni do domu przychodziła paczka z książką i małymi gadżetami. Dzieci z wypiekami na twarzy otwierały ją, a potem nie można ich było oderwać od książki. W ten sposób poznali bardzo dużo ciekawych informacji o przyrodzie, zjawiskach naturalnych, różnych zwierzętach i ich środowiskach życia. Dzisiaj Piotruś i Hania też bardzo lubią, żeby im je czytać, tylko nie ma już tego efektu wyczekiwania i łał, bo wszystkie pozycje stoją cały czas na półce.

Podobny efekt mamy jednak po każdej wizycie w bibliotece. Do domu trafiają nowe książki i przez kilka godzin po powrocie dzieci nie ma, są tylko mole książkowe. Korzystamy w sumie z trzech bibliotek, co oznacza, że na stałe mamy w domu co najmniej 30-40 książek bibliotecznych. Musiałam wygospodarować dwie półki na regale przeznaczone tylko i wyłącznie na książki z biblioteki. Wolę jednak to niż kupowanie książek i zastanawianie się, którą ścianę da się jeszcze zabudować regałem na książki. Czysta oszczędność pieniędzy i miejsca.

Czytanie to dobry sposób na naukę języków obcych.

Pewnie nie ja jedna wpadłam na ten pomysł, ale gdy mnie już oświeciło byłam z siebie bardzo zadowolona. Języka angielskiego uczyłam dzieci przez pierwsze lata zupełnie sama. Pewnego razu w bibliotece dzieci znalazły książkę po angielsku i tak włączyliśmy czytanie do repertuaru naszych metod na wspólne uczenie się języka. Po jakimś czasie wpadłam na jeszcze bardziej genialny pomysł – audiobooki. Szukałam sposobu jak oswoić dzieci w wymową trochę lepszą od mojej i słuchanie książek okazało się strzałem w dziesiątkę. Starszaki obecnie znają angielski na tyle dobrze, że sami z siebie bez mojej zachęty sięgają po audiobooki w oryginale. Mamy subskrypcję w aplikacji Storytell.

Jak zachęcić dzieci do samodzielnego czytania?

Najlepiej zacząć czytać od najmłodszych lat. Im wcześniej tym lepiej. Czym skorupka za młodu nasiąknie… Dzieci uczą się przez naśladowanie innych. Dlatego staram się, żeby regularnie widziały, że czytam, i że sprawia mi to przyjemność. Gdy w ciągu dnia brakuje czasu, żeby usiąść z książką, staram się przynajmniej posłuchać audiobooka.

Inną kwestią jest to, że dzieci też potrzebują mieć czas na czytanie. Jeśli przeładowane są różnymi atrakcjami i zorganizowanymi zajęciami mogą nie mieć zwyczajnie wolnej chwili na lekturę, a wieczorem padają na twarz.

Staram się pozostawić dzieciom codziennie czas, który mogą wykorzystać wedle własnego uznania i nie jest to czas przed ekranem. Pozwalam im na zwyczajną nudę i nie wymyślam zajęć i zabaw za każdym razem, gdy przychodzą i skarżą się, że nie wiedzą co porobić. Bardzo często w takich sytuacjach lądują z książką i zapominają o bożym świecie, a ja mam chwilę spokoju.

Mamy również taki zwyczaj, że po godzinie 20 w domu jest już strefa ciszy. Zarówno ja po całym dniu z dziećmi jak i Kuba po intensywnym dniu pracy potrzebujemy zregenerować nasze układy nerwowe i wyłączyć nadmierną ilość bodźców. Młodsze dzieci idą już wtedy spać, a starsze przeważnie czytają lub słuchają audiobooki.

Nasze ulubione książki do wspólnego czytania (dzieci do lat 6):

  • A. Milne, Kubuś Puchatek, Chatka Puchatka
  • T. Jansson, Muminki (9 tomów)
  • P.L. Travers, Marry Poppins (8 tomów)
  • J. Brzechwa, Pchła Szachrajka
  • Wiersze dla dzieci J. Brzechwy
  • Wiersze dla dzieci J. Tuwima
  • M. Kownacka, Plastusiowy Pamiętnik
  • H. Łochocka, O wróbelku Elemelku
  • Seria książek o Kreciku
  • Przytulanki, czyli wierszyki na dziecięce masażyki

Nasze ulubione książki do wspólnego czytania (dzieci w wieku 6l+):

  • S. C. Lewis, Opowieści z Narnii (7 tomów)
  • J. R.R. Tolkien, Hobbit, Władca Pierścieni (3 tomy)
  • A. Szklarski, Seria książek o Tomku Wilmowskim
  • J. Verne, W 80 dni dookoła świata, Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej podróży i inne powieści
  • J. Brzechwa, Akademia Pana Kleksa, Triumf Pana Kleksa, Podróże Pana Kleksa
  • J. Swift, Podróże Guliwera

Ulubione książki moich starszaków (10l+)te które czytaliśmy wspólne też należą do ich ulubionych i teraz sami do nich wracają:

  • J. Flanagan, Zwiadowcy (14 tomów)
  • J. Flanagan, Drużyna (7 tomów)
  • J. K. Rowling, Harry Potter, Fantastyczne zwierzęta
  • Ch. Bradford, Młody Samuraj (8 tomów)
  • R. Kościuszko, Wojownik trzech światów (5 tomów)
  • U. K. LeGuin, Ziemiomorze, Sześć Światów Hain i Rybak Morza Śródziemnego
  • R. L. Stevenson, Wyspa Skarbów
  • A. D. Howden Smith, Złoto z portobello
  • F. H. Burnett, Mała Księżniczka
  • F. H. Burnett, Tajemniczy ogród
  • C. Meloy, Uroczysko (3 tomy)
  • Komiksy o Asteriksie
  • Komiksy o Tytusie, Romku i Atomku
  • Komiksy o Jeremim
  • Komiksy o Kajko i Kokoszu

Duże zmiany zaczynają się od małych kroków dzień po dniu.

Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo zmienić coś w swojej codziennej rutynie. Sama wielokrotnie zmagałam się z tym, żeby zacząć robić coś inaczej niż zwykle, coś nowego lub porzucić złe nawyki. Za każdym razem wspólnym mianownikiem decydującym o powodzeniu było nie wszystko na raz i systematycznie krok po kroku.

Dzisiaj zachęcam cię do podjęcia małego wyzwania, żeby regularnie czytać razem z dzieckiem. Na początek niech będzie to 3 razy w tygodniu 15-20 minut. To nie duży wysiłek, ale jeśli uda się go podjąć to nie będziesz długo czekać na pozytywne efekty, o których napisałam w artykule.

Poniżej kilka wskazówek jak ja staram wprowadzać w życie nowe nawyki:

  1. Odpowiadam na pytanie dlaczego? Najpierw szukam wewnętrznej motywacji, odpowiedzi na pytanie, dlaczego chcę wprowadzić w moje życie te zmianę? W przypadku wspólnego czytania moją największą motywacją jest budowanie dobrej relacji z dzieckiem poprzez wspólny czas razem, który ma dla nas same pozytywne skojarzenia.
  2. Rezerwuję dedykowany czas. Czekanie, że znajdzie się odpowiednia chwila nie działa w moim przypadku. Dla nowych nawyków, żeby się wydarzyły potrzebuję zarezerwować czas w kalendarzu. Czytanie z maluchami najlepiej sprawdza mi się rano po śniadaniu. To bardzo dobrze ustawia nam resztę dnia – daje dzieciom pozytywną energię od samego rana, a mi poczucie małego sukcesu, że już udało mi się dać im coś od siebie.
  3. Wybieram nagrodę. Nagroda może być różna, ale staram się, żeby była powiązana z pozytywnym samopoczuciem jakie daje mi nowy nawyk. W przypadku czytania dzieciom jest to dla mnie radość z bycia razem. Czas, w którym odrywam się od innych obowiązków i cieszę się towarzystwem moich dzieci.
  4. Nie wszystko na raz i nie za dużo. Wydawać by się mogło, że idealnie byłoby czytać z dzieckiem codziennie albo i dwa razy dziennie. Pewnie tak – im więcej tym lepiej. Ale mierzę zamiary na siły i możliwości. Jeśli do tej pory nie znajdowałam pięciu minut dziennie na wspólne czytanie, to nie realne jest z dnia na dzień wejście w tryb dwa razy dziennie po pół godziny. Nawet jeśli przez kilka pierwszych dni takie intensywne tempo wyjdzie, to szybko porzucę nowy nawyk i wrócę do starej rutyny. Lepiej mniej, ale regularnie, bez wielkich zrywów.
  5. Razem raźniej. Dużą pomocą we wdrażaniu nowego nawyku może być znalezienie drugiej osoby, która zmaga się z podobnym wyzwaniem. Tak żeby wzajemnie motywować się do działania. Zachęcam cię do podzielenia w komentarzach twoim nowym postanowieniem wspólnego czytania z dzieckiem. A może już od dawna razem czytacie? Też daj mi o tym znać.

 

 

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się wiecej Pliki cookies to niewielkie pliki tekstowe przechowywane przez przeglądarkę internetową na urządzeniu użytkownika) m.in. do analizy statystycznej ruchu, dopasowania wyglądu i treści strony do indywidualnych potrzeb użytkownika. Pozostawiając w ustawieniach przeglądarki włączoną obsługę plików cookies wyrażasz zgodę na ich użycie. Jeśli nie zgadzasz się na wykorzystanie plików cookies zmień ustawienia swojej przeglądarki. Akceptuję